Krzysztof Masłoń: Zamknięte dzieło

W czasach PRL domagał się zniesienia cenzury, protestował przeciwko ingerowaniu państwa w twórczość artystyczną, ale w wolnej Polsce szybko dostrzegł zupełnie inne, a nie mniej niebezpieczne zagrożenia. Dlatego – jak mógł – „bronił kultury ducha przed kiczem popkultury, autorytetów przed idolami, prawdy przed widmami rzeczy prawdziwych" – pisał Krzysztof Masłoń w tygodniku „DoRzeczy”. Przeczytaj artykuł w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: Tomasz Burek: krytyk – erudyta.

W wieku 79 lat zmarł Tomasz Burek, krytyk i historyk literatury, autor znaczących książek eseistycz­nych („Zamiast powieści", „Dalej aktualne", „Żadnych marzeń", „Dzieło niczyje"), członek opozycji demokratycznej w latach PRL, ważna postać prawej strony środowiska ludzi kultury.

Imponował przenikliwością i konsekwencją swoich wy­borów literackich, olśniewał bogactwem języka (w mowie i w piśmie), ale na pewno nie porażał wielkością dorobku twórczego. W gruncie rzeczy napisał niewiele, a w 1996 r. w szkicu zatytułowanym „Li­teratura, niepoważne zajęcie" zakwestionował wręcz swoją dotychczasową drogę zawo­dową, stwierdzając m.in., że przez 40 lat, odkąd uczestniczy w życiu artystycznym i lite­rackim, zajmował się czymś w istocie nieistotnym. „Toteż ze strasznym zawstydzeniem - pisał - spoglądam na określe­nie »krytyk literacki«, które figuruje przy moim nazwisku, bo mam świadomość, wierzcie lub nie, jakiejś szarlatane­rii, którą uprawiałem przez prawie czterdzieści lat Mówię - prawie, bo od paru lat mam też, na szczęście, poczucie budzenia się, ocknięcia, otrzeźwienia. I może dlatego wykonuję mój zawód nieco powściągliwiej, co oznacza, że właściwie przestaję uprawiać krytykę literacką".

Na szczęście dla literatury tak się nie stało. Brał Tomasz Burek udział w pracach jury kilku znaczących nagród literackich, wśród nich Na­grody im. Józefa Mackiewicza, w Polskim Radiu był stałym gościem nadawanego w Dwój­ce „Tygodnika Literackiego" Iwony Smolki. A jego ostatnią książką okazały się wydane przez Iskry w roku 2011 „Nie­wybaczalne sentymenty”.

Konstatował w nich Tomasz Burek: „Wraz z nadejściem lat 90. rządy nad kulturą objął swoisty duch empiryzmu. Objawił się, jak wiadomo, nobilitacją rzeczo­wości, skupieniem uwagi na konkrecie, obniżeniem pozio­mu zainteresowań, przyziemnością, żeby nie rzec, świniowatością ideału, obojętnością aksjologiczną, zastąpieniem tragicznego poczucia życia poczuciem cynicznym, ludycznym, banalistycznym".

Burek imponował przenikliwością i konsekwencją swoich wy­borów literackich, olśniewał bogactwem języka (w mowie i w piśmie), ale nie porażał wielkością dorobku twórczego

Autor „Żadnych marzeń" urodził się 7 marca 1938 r. w Warszawie. Jego rodzicami byli Wincenty Burek, pisarz i działacz ludowy, oraz Zofia z Młodożeńców, siostra poety Stanisława Młodożeńca. W czasie okupacji rodzina przeniosła się do Sandomie­rza, gdzie Tomasz ukończył liceum ogólnokształcące. Studiował w Warszawie na Wydziale Dziennikarstwa UW. Zadebiutował w roku 1957 recenzją teatralną, a od 1961 r. regularnie uprawiał działalność krytyczną, m.in. na łamach „Twórczości", „Współczesności" i „Tygodni­ka Kulturalnego". W 1970 r. podjął pracę w Instytucie Badań Literackich PAN, gdzie 10 lat później obronił dokto­rat. W międzyczasie otrzymał Nagrodę im. Kościelskich, podpisał także Memoriał 101 - protest przeciw planowa­nym zmianom w Konstytucji PRL. W maju 1980 r. uczest­niczył w głodówce w obronie aresztowanych wydawców podziemnych: Mirosława Chojeckiego i Bogdana Grzesiaka. Był współzałożycielem niele­galnego Towarzystwa Kursów Naukowych i drugoobiegowego czasopisma literackiego „Zapis". Prowadził zajęcia na tzw. Uniwersytecie Latającym. W połowie dziewiątej dekady zeszłego wieku zwolniono go z pracy w Polskiej Akademii Nauk, ponownie przyjmując w roku 1989.

W czasach PRL domagał się zniesienia cenzury, protestował przeciwko ingerowaniu państwa w twórczość artystyczną, ale w wolnej Polsce szybko dostrzegł zupełnie inne, a nie mniej niebezpieczne zagrożenia. Dlatego - jak mógł - „bronił kultury ducha przed kiczem popkultury, autorytetów przed idolami, prawdy przed widmami rzeczy prawdziwych". Gdy krytyk jawnie zakpił z „dokonań" Olgi Tokarczuk, Manueli Gretkowskiej czy Stefana Chwina („skumbrie w tomacie, Chwin”), gdy w pogardzie mając postmodernistyczną blagę, promował inną poezję, inną prozę, inną myśl filozoficzną niż liberalno-lewicowe elity, został przez Salon skreślony. Swoiste epitafium sprokurował w maju 2002 r. w „Gazecie Wyborczej” Janusz Anderman w tekście brzytwą pisanym. Argumenty, jakich użył, trudno brać poważnie; między wierszami zakwestionował wręcz poczytalność krytyka. No bo jak to: z twórców wyrosłej w 1968 r. Nowej Fali najwyżej cenić Krzysztofa Karaska! A nie namaszczonego przez Salon Stasia Barańczaka, nie Adasia Zagajewskiego, nie Rysia Krynickiego. Burek jednak swoich sądów nie zmieniał, ceniąc prozę Stanisława Czycza, Marka Nowakowskiego i Janusza Krasińskiego, wiersze Wojciecha Kudyby i Jana Polkowskiego, eseistykę Dariusza Karłowicza.

Był też Tomasz Burek członkiem komitetu poparcia Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich w roku 2010 i Andrzeja Dudy w roku 2015. Rzeczywiście, w środowisku, z którego wyszedł, a w którym ukształtowała się opozycja przełomu lat 70. i 80., był wyjątkiem.

Krzysztof Masłoń

Tekst ukazał się w tygodniku „DoRzeczy” nr 19/2017. Publikujemy go za uprzejmą zgodą redakcji.