Juliusz Gałkowski: Mit Cyncynata (od Sulli do Dyzmy)

Sulla Szczęsny, po obaleniu władzy radykalnych popularów i „uporządkowaniu” spraw w Mieście, porzucił – wzorem Cyncynata – wszechwładzę i oddał się skromnemu życiu. Ładnie brzmi, ale równie to prawdziwe jak teoria flogistonu. Ani jego życie nie było skromne i pozbawione przyjemności, ani – czego nawet nie ukrywano – nic istotnego bez woli szacownego emeryta w państwie rzymskim wydarzyć się nie mogło – pisze Juliusz Gałkowski w kolejnym tekście z cyklu „Miniatury rzymskie”.

Cincinnatus — rzekł sentencjonalnie wojewoda — daje się oderwać od pługa tylko w razie ostatecznego niebezpieczeństwa.

Co prawda Dyzma, w swojej parweniuszowskiej chytrości, po prostu chciał uniknąć odpowiedzialności, mając świadomość, że swoje cele już osiągnął. Lecz ludzie, których ambicje nigdy nie miały kresu widzieli w tym jakąś wielkość, jakiś zamysł. Skąd się wziął a tej cwaniackiej historii pierwszego słoika wielki rzymski mit?

Słowa Liwiusza są proste jak rzymska cnota:

Tego, co następuje, niech posłuchają ci, którzy mają w pogardzie w porównaniu z bogactwami wszystko, co człowiek może posiadać, i którzy sądzą, że dostojeństwo i cnota mogą istnieć tylko w ludziach bogatych. Otóż Lucjusz Kwinkcjusz, jedyna w danej sytuacji ostoja narodu rzymskiego, uprawiał osobiście czteromorgowe pole, zwane obecnie błoniami Kwinkcjusza (…). Tam to zastali go posłowie — albo przy kopaniu rowu, wspartego na łopacie, albo przy oraniu — jedno jest pewne, że był w danej chwili zajęty pracą na roli; po wzajemnych powitaniach poprosili go, by odziany w togę zechciał wysłuchać zleceń senatu wraz z najlepszymi życzeniami dla niego osobiście i dla państwa. Zdziwił się mocno, zapytał, czy stało się co złego i kazał żonie Racylii natychmiast przynieść togę z chaty. Otarł z siebie kurz i pot, ubrał się w togę i wystąpił przed posłów, a ci witają go jako dyktatora, składają powinszowania, wzywają do Rzymu i opowiadają, jaki strach opanował wojsko.

Lucjusz Kwintus Cyncynnatus był niewątpliwie postacią wybitną, świadczą o tym nie tylko jego przewagi wojenne nad Ekwami czy dwukrotny konsulat. Skoro zwracano się do niego o pomoc w sytuacji kryzysowej to znaczy, że wiedziano, że warto. Ale skoro z drugiej strony tak łatwo się z tym wybitnym człowiek rozstawano, to znaczy, że Senat (a zasiadali w tej izbie niegłupi ludzie) wiedział, że być może na co dzień byłby to niełatwy partner. Wedle tradycji urząd dyktatora porzucił już po szesnastu dniach, a miał prawo sprawować przez poł roku. Brak dbałości o przywileje i blichtr władzy, pogarda wobec majątku czy splendoru czyniły go – w połączeniu z niewątpliwym geniuszem militarnym i politycznym – wymarzonym bohaterem republikańskich legend.

Po legendy te sięgali, i sięgają nadal liczni politycy, mniej lub bardziej wybitni. Już Sulla Szczęsny, po obaleniu władzy radykalnych popularów i „uporządkowaniu” spraw w Mieście, porzucił – wzorem Cyncynata – wszechwładzę i oddał się skromnemu życiu. Ładnie brzmi, ale równie to prawdziwe jak teoria flogistonu. Ani jego życie nie było skromne i pozbawione przyjemności, ani – czego nawet nie ukrywano – nic istotnego bez woli szacownego emeryta w państwie rzymskim wydarzyć się nie mogło. Lucjusz Kwintus zapewne zdziwiłby się gdyby dowiedział, ze Faustusa Korneliusza uznawano za jego alter ego.

Mitem Cyncynata (chociaż nie wprost) posługiwał się Piłsudski, kryjąc się pałacyku na przedmieściach Warszawy, i wypatrując najlepszego momentu do wydania rozkazu, aby znękana Ojczyzna błagała go (niechętnego – rzecz jasna) o powrót i ratunek. Dołęga-Mostowicz, niecierpiący „Dziadka”, mógł mieć i tę postać w tyle głowy, gdy pisał o Nikodemie Dyzmie.

Mit Cynynata jest oparty na jednym z najstarszych archetypów ludzkich, na bohaterze wypoczywającym, na przechowywanej przez ludzi „ostatniej desce rachunku”, jak wojowie Chrobrego wydźwignie się spod Giewontu, i uratuje miasto i świat. Jeżeli zaś owa wunderwaffe jeszcze nie została użyta, to oznacza, że opały jeszcze nie są tak straszne, że wciąż musimy liczyć na siebie. I w tym chyba leży edukacyjna wartość opowieści o wodzu odrywanym od pługa…

Juliusz Gałkowski

Przeczytaj inne teksty z serii Miniatury Rzymskie

Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu

MKDNiS2