Jan Krasicki: Drogi i bezdroża nadczłowieczeństwa. Włodzimierz Sołowjow o nietzscheanizmie

Nietzsche, jak powiada Sołowjow, tworzy własną, zmitologizowaną wersję Nadczłowieka, nie zdając sobie jakby sprawy z faktu, że jego literacka kreacja jedynie potwierdza, choć w wypaczony sposób, rzeczywistość historycznego Nadczłowieka – pisze Jan Krasicki w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Potrzeba Nietzschego?”.

Polemikę z Nietzschem podjął Sołowjow już w jednym z Listów paschalnych zatytułowanym Literatura czy prawda? (1897)[1], jednak z najostrzejszą krytyką nietzscheanizmu wystąpił w artykule pt. Idea Nadczłowieka (1899).

Swoim zwyczajem, zanim do niej przystąpi, rosyjski filozof w myśl zasady audiatur et altera pars stara się dostrzec w „chorej” nauce Nietzschego jakiś element prawdy, albowiem „każdy błąd”,­ jak powiada, „zawiera w sobie niewątpliwie prawdę i jest tylko mniej czy bardziej wypaczeniem tej prawdy i jej się trzyma” oraz tylko „przez nią może być pojęty, oceniony i w końcu odrzucony. Dlatego pierwszą sprawą rozumnej krytyki jakiegokolwiek poszczególnego błędu jest określić tę prawdę, której się on trzyma i którą wypacza”[2]. Na czym więc polega „błąd”, a na czym „prawda” nauki Nietzschego?

„Niedorzeczna strona nietzscheanizmu”, powiada Sołowjow, czyli „pogarda wobec słabej i chorej ludzkości, pogańskie spojrzenie na przemoc i piękno”, przez przypisanie sobie „wyjątkowego nadludzkiego znaczenia”[3], tj. jakiegoś nadczłowieczeństwa, i równoczesne odmówienie go innym, „słabszym” naturom, to wszystko rzuca się w oczy od razu[4]. Co jest w niej więc prawdą? Otóż zarówno cały fałsz, jak i cała prawda tej doktryny zawiera się w jednym słowie. Brzmi ono: „Nadczłowiek”.

Nie negując samej tej idei, Sołowjow zgadza się z tym, że każdy człowiek dąży do tego, aby być więcej, aby przekraczać bariery wynikające ze skończonej biologicznej kondycji człowieka. W pokonywaniu tych barier i ograniczeń wyraża się wszak sens człowieka jako istoty nie tylko zwierzęcej, a więc podległej biologicznym determinacjom, ale właśnie ludzkiej, zdolnej do moralnej autodeterminacji i duchowego rozwoju. Jednakże jak daleko by nie sięgały horyzonty tego rozwoju i przekraczania stojących przed człowiekiem i ludzkością granic, istnieje jedna i sama granica nieprzekraczalna dla człowieka. Tą granicą jest śmierć. Granicy tej człowiek przekroczyć nie może i dopóki jej nie przekroczy, jest tylko człowiekiem. „Człowiek” i „śmiertelny”, co można znaleźć już u Homera, pisze Sołowjow, to „synonimy”[5]. Podać definicję człowieka to powiedzieć, że jest on „śmiertelny”, bo tylko człowiek we właściwym tego słowa znaczeniu jest „istotą śmiertelną”.

„Nadczłowiek” Nietzschego nie jest rzeczywistym nad-człowiekiem, ale jest parodią, karykaturą „prawdziwego «Nadczłowieka»”

Nie można tego powiedzieć o zwierzęciu, albowiem chociaż zwierzęta umierają, „nikomu nie przyjdzie do głowy, pisze filozof, określać je jako śmiertelne”. Człowiek doświadcza swej „śmiertelności”, kiedy ją sobie uświadamia. Uświadamiając sobie śmierć, człowiek uświadamia ją sobie jako „istotną osobliwość swojego rzeczywistego stanu” i właściwie nigdy świadomie „nie chce się na nią zgodzić”. Zwierzę „nie walczy” świadomie ze śmiercią, dlatego nie może być nazwane „śmiertelnym”. Dlatego też dla zwierzęcia „śmiertelność nie jest wyrzutem i nie jest czymś mu właściwym”, to „człowiek”, stwierdza Sołowjow, „jest przede wszystkim i w szczególności «śmiertelny», w znaczeniu zwyciężanego, pokonanego przez śmierć. A jeśli tak, znaczy to, że «Nadczłowiek» powinien być przede wszystkim zwycięzcą śmierci”[6].

W myśl przedstawionego rozumowania dla człowieka przekroczyć status człowieczeństwa to ni mniej, ni więcej, tylko przekroczyć status ludzkiej śmiertelności i jeśli trzymać się przywoływanego przez filozofa greckiego pojęcia człowieka („śmiertelny”), „nad-człowiek” to ktoś właśnie „nad-śmiertelny”. Czy jednak, pyta Sołowjow, taki jest w istocie „Nadczłowiek” Nietzschego? Czy przekroczył on, mówiąc słowami samego twórcy tej idei, granice „śmierci”, „ludzkiego, arcyludzkiego”? Nie, i dlatego „Nadczłowiek” Nietzschego nie jest rzeczywistym nad-człowiekiem, ale jest parodią, karykaturą „prawdziwego «Nadczłowieka»”[7], czyli Tego, nad którym śmierć – „nie ma już władzy” (Rz 6,9), Bogoczłowieka, Jezusa Chrystusa. Nauka Nietzschego zostaje obalona na własnym gruncie.

Czy wobec powyższego jest ona pozbawiona wszelkiego znaczenia, nie ma żadnego sensu? – pyta filozof. Owszem, byłoby tak w istocie, gdyby nie „zatarty” wprawdzie przez ludzką pamięć, ale rzeczywisty obraz „prawdziwego” Nadczłowieka. To dzięki niemu, dzięki temu Obrazowi, dzięki tej Ikonie, a więc Obrazowi ontologicznemu, transcedentalnemu, idea Nietzschego nie jest czystą fikcją, fałszem, ale ukierunkowuje na ponadczasową wieczną prawdę o człowieku i jego ostatecznym przeznaczeniu. Wskazuje ona mianowicie jako „drogę człowieczą” – „drogę nadczłowieczeństwa”[8]. Drogą tą jest Ten, który „rzeczywiście zwyciężył śmierć”, który jest „pierworodnym spośród umarłych”[9]. Tym samym droga „nadczłowieczeństwa” nie jest już Nietzscheańską drogą dla „wybranych”, „lepszych”[10], przeciwnie – jest „drogą” dla „wszystkich”, ponieważ „wszyscy potrzebują zbawienia”[11].

Wbrew Nietzschemu nie jest to droga bez Celu, „droga donikąd”. Jest to droga, która ma Cel wyraźnie określony i wyznaczony: na jej końcu – powiada filozof – ­czeka „nas pełne i zdecydowane zwycięstwo nad śmiercią”[12]. I to dzięki „prawdziwemu Nadczłowiekowi”[13]: „droga nadludzka” staje się „drogą ludzką”, co więcej, staje się „Drogą”, która sama prowadzi do tego Celu człowieka: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem, kto wierzy we mnie, ma Życie wieczne”[14]. Tą Drogą jest „Wcielona Prawda”[15], pierwszy „prawdziwy człowiek”, a zarazem „prawdziwy Nadczłowiek”, Bogo-człowiek, Jezus Chrystus. Jest on jedynym prawdziwym Nadczłowiekiem, ponieważ tylko On pokonał śmierć i tylko nad Nim, spośród tych, co zaznali śmierci, jak powiada apostoł, „śmierć nie ma władzy”.

Dla Sołowjowa Nadczłowiek to ktoś „Nad-śmiertelny”. Dlatego Prawdziwym Nadczłowiekiem jest Chrystus i tylko Chrystus, bo tylko On pokonał śmierć, a poza Nim jest „największe zło”, czyli „złe życie”. Tymczasem to „życie” właśnie apoteozuje Nietzsche, upatrując jego najwyższych wykwitów w ideale antycznego i renesansowego piękna. Ale przecież to właśnie piękno, piękno wielbione przez Nietzschego, ­powiada Sołowjow, jest pięknem podlegającym śmierci. To piękno, tak jak całe piękno antycznego świata, nie pokonało śmierci. Pięknem, które pokonało śmierć, jest Piękno, które stanowi jedno z Dobrem. W triumfie Chrystusa nad śmiercią i złym „pierwiastkiem” życia objawiła się siła Piękna „mocniejszego od śmierć” – Piękna Zmartwychwstałego, przez które śmierć została pokonana na zawsze i na zawsze została pogrzebana „na wszystkich cmentarzach”[16].

Zmartwychwstanie Chrystusa, powiada Sołowjow, to triumf nad śmiercią jako „złem absolutnym”, to zarazem jedyne kryterium prawdziwości Chrystusa jako Mesjasza, „dowód”, „świadectwo” Jego Boskości. Jak powiada Sołowjow w Trzech rozmowach:

Rzeczywiste zwycięstwo nad złem [jest] w rzeczywistym zmartwychwstaniu. Jedynie ono [...] otwiera rzeczywiste królestwo Boże, a bez niego jest tylko królestwo śmierci i grzechu, i ich ojca – szatana. Zmartwychwstanie – ale nie w sensie przenośnym, lecz faktycznym – oto świadectwo prawdziwego Boga[17].

Dla Sołowjowa Nadczłowiek to ktoś „Nad-śmiertelny”. Dlatego Prawdziwym Nadczłowiekiem jest Chrystus

Dlatego to „dławiąca zazdrość oraz wściekła, pełna pasji nienawiść”[18] każe wypluć w Krótkiej opowieści o Antychryście „zabójcy” (J 8,44) i wrogowi wszelkiego istnienia na wieść o Zmartwychwstałym te oto bluźniercze słowa: „Ja, ja, a nie On! Nie ma Go wśród żywych, nie ma i nie będzie. Nie zmartwychwstał, nie, nie, nie! Zgnił, zgnił w grobie, zgnił jak ostatnia...”[19].

W nauce Nietzschego parabola ewangelicznego Życia zostaje zamieniona na parabolę pogańską: carpe diem. Symbolizuje ją „ogniste koło egzystencji”[20], cykliczne koło czasu, z którego nie ma wyjścia, w którym nie ma żadnego Novum („Oto wszystko czynię nowe” – Ap 21,5).

Nieprzypadkowo w Nietzschem – podobnie jak w Tołstoju – upatrywał Sołowjow „prekursora Antychrysta”. Katechezie „Nietzschego-Antychrysta” o spełnionym hic et nunc na ziemi królestwie człowieka odpowiada wszak w zamierzeniu proroka Zaratustry całkowita i ostateczna destrukcja świata metafizycznego. W katechezie Antychrysta, podobnie jak w naukach jego „prekursora”, nie ma śmierci. Dobra Nowina o Wiecznym Życiu przestaje być Dobrą Nowiną.

Nietzsche wszak mimo tej prawdy, że, jak powiada Sołowjow, „prawdziwy Nadczłowiek”[21] już się objawił i nie trzeba Go „wymyślać”[22], tworzy własną, zmitologizowaną wersję Nadczłowieka, nie zdając sobie jakby sprawy z faktu, że jego literacka kreacja jedynie potwierdza, choć w wypaczony sposób, rzeczywistość historycznego Nadczłowieka. Afirmuje ona zarazem prawdę o odwiecznym „człowieczeństwie Boga” i odwiecznej „boskości człowieka”, o „Bogoczłowieczeństwie” i „bogoludzkości”[23]. O Rzeczywistości, którą Mikołaj Bierdiajew i Sergiusz Bułgakow nazywają „odwiecznym Bogoczłowiekiem”[24]. Prawdę tę, prawdę o „nadczłowieczym pierwiastku w nas”, pisze Sołowjow, przypomniał światu starożytnemu już św. Paweł w swojej mowie na ateńskim areopagu (Dz 17)[25]. Wschodni Ojcowie Kościoła uczynili ją podstawą swej nauki o „przebóstwieniu” człowieka (theosis), a została ona najprościej, a zarazem najpiękniej wyrażona w złotej maksymie patrystyki: „Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem”.

 

***

[1] Por. W.S. Sołowjow, Literatura czy prawda? [w:] tegoż, Wybór pism, tłum. A. Hauke-Ligowski, t. 3, Poznań 1988.

[2] Por. W.S. Sołowjow, Ideja swierchczełowieka [w:] tegoż, Sobranije soczynienij, t. 9, Briussiel’ 1966, s. 267.

[3] Tamże.

[4] Tamże, s. 268.

[5] Tamże, s. 272.

[6] Tamże.

[7] Tamże, s. 273.

[8] Por. tamże.

[9] Por. tamże.

[10] Por. tamże, s. 267.

[11] Por. W.S. Sołowjow, Oprawdanije Dobra [w:] tegoż, Sobranije soczynienij, dz. cyt., t. 8, s. 13.

[12] Por. W.S. Sołowjow, Ideja swierchczełowieka, s. 273.

[13] Por. W.S. Sołowjow, Literatura czy prawda?, s. 162.

[14] Por. W.S. Sołowjow, Cztienija o Bogoczełowieczestwie [w:] tegoż, Sobranije soczynienij, dz. cyt., t. 3, s. 118.

[15] Por. tamże.

[16] W.S. Sołowjow, Oprawdanije Dobra, dz. cyt., s. 14.

[17] Por. W. Sołowjow, Trzy rozmowy, tłum. J. Zychowicz [w:] tegoż, Wybór pism, dz. cyt., t. 2, s. 118.

[18] Tamże, s. 128.

[19] Tamże.

[20] W. Sołowjow, Duchowe podstawy życia, tłum. J. Zychowicz [w:] tegoż, Wybór pism, dz. cyt., t. 1, s. 60.

[21] Por. W. Sołowjow, Literatura czy prawda?, dz. cyt., s. 162.

[22] Tamże, s. 163.

[23] Por. M. Bierdiajew, Ekzistencyalnajadialektika bożestwiennogo i czełowieczeskogo, Pariż 1952, s. 35.

[24] Por. W. Hryniewicz, Bogoczłowieczeństwo [w:] Encyklopedia katolicka, t. 2, Lublin 1985, s. 714.

[25] Por. W. Sołowjow, Literatura czy prawda?, dz. cyt., s. 163.

Belka Tygodnik707