Jeżeli dziennikarz dysponuje dowodami na taką kłótnię, która ma zmienić oblicze katastrofy 10 IV, powinien niezwłocznie je ujawnić, a nie twierdzić, że jest w ich posiadaniu
Jeżeli dziennikarz dysponuje dowodami na taką kłótnię, która ma zmienić oblicze katastrofy 10 IV, powinien niezwłocznie je ujawnić, a nie twierdzić, że jest w ich posiadaniu
TVN24: Pilot nie chciał lecieć - o czym mieli zeznać pracownicy portu lotniczego i inni świadkowie. Generał Andrzej Błasik miał udzielić podwładnemu reprymendy i miał używać przy tym słów wulgarnych. To rzekomo przez kłótnię, która przeniosła się aż do trapu samolotu, prezydenta powitał generał Błasik, a nie kapitan Protasiuk.
1. Rzekoma sensacja TVN 24 w gruncie rzeczy jest odgrzewanym kotletem. Jako pierwsza pisała o tym "Polska The Times", potem Jan Osiecki w książce "Ostatni Lot", a powtórzyli wrzutkę kilka miesięcy temu Czuchnowski i Kublik. Dziś mamy powtórkę z rozrywki, która staje się prawdą objawioną. Mimo że sam dziennikarz TVN24 przyznaje, iż zeznania ws. rzekomej kłótni są sprzeczne.
2. Mam wrażenie, że ktoś chce cały czas zrobić nas w konia i sprowadza przyczyny katastrofy na manowce, zajmując tym opinię publiczną. Bo jak można połączyć fakty: kłótni kpt. Protasiuka z gen. Błasikiem i chęcią awansu przez tego pierwszego w wyniku lądowania za wszelką cenę? Taką konstrukcję oferują nam media i przede wszystkim Osiecki. Czy jest zatem możliwe, by pilot, który usłyszał na swój temat wiele cierpkich słów, buntował się, bo w fatalnej pogodzie nie ma zamiaru lecieć, a robił to za wszelką cenę, bez słowa komentarza? Zacytuję "Ostatni Lot": "Kapitan Arkadiusz Protasiuk wiedział, że musi wylądować. Czekał na niego upragniony awans na stopień majora. Udane lądowanie w obecności prezydenta i szefa sił powietrznych, gen. Andrzeja Błasika, mogło mu w tym pomóc". Buntował się, nie miał zamiaru dowodzić statkiem powietrznym, do czego zmusił go wręcz szef sił powietrznych, ale jednocześnie "pragnął lądować" by uzyskać awans? Ktoś w to wierzy?
3. Prezydenta miał powitać przed samolotem gen. Błasik, a nie Protasiuk. To tylko mała poszlaka. Panowie mogli się pokłócić o cokolwiek. Nie może być to brane przez poważnych obserwatorów za jednoznaczny dowód.
4. W stenogramach nie ma ani słowa wzburzenia Protasiuka, żalu na szefa sił powietrznych, że go zbeształ przy świadkach, brakuje wzmianki: "Wiedziałem, że nie wylądujemy, miałem rację". Jest moment zniżania, kiedy samolot znajduje się rzekomo na "kursie i ścieżce", by na 15 sek. przed katastrofą padła komenda dowódcy "Odchodzimy!". Warto wspomnieć, że Jan Osiecki w książce "Ostatni Lot" twierdzi, że to właśnie Protasiuk nie posłuchał komendy kolegów z kabiny i zapomniał o uskoku w ziemi. Taka jest, niestety, jego wiarygodność w tej kwestii.
5. TVN24 uraczył nas już fragmentem ze stenogramów "Jak nie wylądujemy to nas zabiją". Ani komisja Millera ani nawet MAK niczego takiego z czarnych skrzynek nie usłyszały. Ta stacja również siała zamęt ws. Błasika za sterami. Jej wiarygodność zatem jest poniżej zera. Jeżeli dziennikarz dysponuje dowodami na taką kłótnię, która ma zmienić oblicze katastrofy 10 IV, powinien niezwłocznie je ujawnić, a nie twierdzić, że jest w ich posiadaniu.
Grzegorz Wszołek - bloger Salonu24