Użytkownicy Facebooka i Twittera znaleźli się w rzeczywistości, gdzie władza ludu tak naprawdę nie istnieje, i ogranicza się do prawa uczestnictwa w wyborach. Do czego odwołują się ci, którzy wykluczają z tych nowoczesnych polis, jakimi są portale społecznościowe? – mówił Dariusz Karłowicz w rozmowie z Łukaszem Jankowskim na antenie Radia WNET.
Obecnie funkcjonujący system trudno w ogóle nazwać demokracją – mówił Dariusz Karłowicz. Władza bowiem w dużej mierze znajduje się w rękach ludzi i struktur, których nikt nie wybierał. Często chodzi o instytucje, które na sztandarach mają społeczeństwo obywatelskie, podczas gdy w istocie służą interesom wielkiego biznesu. – O wolności słowa decydują ludzie, którzy często są drapieżną stroną walki publicznej – podkreślił.
Gość Łukasza Jankowskiego zauważył, że swoboda wypowiedzi nie jest wartością samą w sobie, podlega wielu ograniczeniom. Ubolewa ponadto nad zawłaszczaniem życia społecznego wielu państw przez niekontrolowane przez nikogo organizacje społeczne. Odnosząc się do protestów organizowanych przez ruch Black Lives Matter stwierdził: – Mamy etap politycznie kontrolowanej kontrrewolucji, tak należy to nazwać w obliczu szybkiego wygaśnięcia tych protestów. Obecnie występuje, skazana na niepowodzenie próba powrotu do status quo ante.
Trwające obecnie na Zachodzie zawirowania społeczne rozmówca Łukasza Jankowskiego interpretuje jako „wypalanie się” porządku, jaki uformował się po II wojnie światowej.