Zainaugurowany wiosną ubiegłego roku cykl seminariów „Libera tłumaczy klasyków”, podczas których uczestnicy mieli okazję obcować z utworami Sofoklesa i Racine’a w tłumaczeniu i interpretacji Antoniego Libery, doczekał się kontynuacji. Do grona „tłumaczonych klasyków”, obok attyckiego tragika i niezrównanego mistrza aleksandrynu, dołączył klasyk współczesny: Samuel Beckett i jego „Ostatnia taśma”. Tej bowiem sztuce poświęcone zostało spotkanie, które odbyło się 10 maja w siedzibie Teologii Politycznej.
Sztuka, napisana po angielsku (w oryginale: „Krapp’s Last Tape”; polski tytuł, podobnie jak większość przekładów, pomija w tytule będące w istocie wulgarną grą słów nazwisko bohatera) to jednoaktowy monodram, w którym Irlandczyk nazwiskiem Krapp w dniu swoich sześćdziesiątych dziewiątych urodzin odsłuchuje nagranej trzydzieści lat wcześniej taśmy, przygotowując się zgodnie ze swoim zwyczajem do zarejestrowania kolejnej. „Ostatnia taśma” to dramat dobrze znany również polskiej publiczności. W rolę Krappa wcielali się tak znakomici aktorzy jak Tadeusz Łomnicki, Zbigniew Zapasiewicz i Andrzej Seweryn. Zdaniem Libery, pod tym względem sztuka miała nie mniej szczęścia do interpretatorów niż najsłynniejszy z utworów scenicznych irlandzkiego pisarza – „Czekając na Godota”.
Podczas swojego odczytu Libera przybliżył słuchaczom konteksty dramatu, przeplatając wykład obszernymi fragmentami sztuki we własnym przekładzie. Wcielając się z powodzeniem zarówno w rolę Krappa trzydziestodziewięcio-, jak i sześćdziesięciodziewięcioletniego, Libera pozwolił zapoznać się z najistotniejszymi wątkami składających się na sztukę monologów. Umożliwiło mu to przedstawienie swojej interpretacji dramatu, w którym, jego zdaniem, Beckett demonstruje tragiczną nieciągłość człowieka. W zarejestrowanych przed laty wypowiedziach Krapp nie potrafi odnaleźć siebie; w przeciwieństwie do pamięci, która starzeje się wraz z człowiekiem, taśma magnetyczna bezlitośnie zachowuje swoją niezmienną treść.
Spotkanie poświęcone „Ostatniej taśmie” to pierwsze z trzech zaplanowanych seminariów „beckettowskich” Antoniego Libery w Teologii Politycznej
„Wysłuchałem właśnie tego żałosnego kretyna, którego trzydzieści lat temu uważałem za siebie! Trudno uwierzyć, że mogło być ze mną aż tak źle” – tymi słowy rozpoczyna nowe nagranie. „Dzięki Bogu wszystko już skończone” – dodaje z pogardą. Podobne słowa wypowiada jednak na odsłuchanej właśnie taśmie Krapp trzydziestodziewięcioletni w odniesieniu do nagrania o dziesięć lat wcześniejszego. Wówczas podjął on decyzję w swoim życiu przełomową – porzucił kobietę, którą kochał, aby poświęcić się pisaniu literackiego arcydzieła, które wszelako, jak dowiadujemy się z dalszej treści nagrania, okazało się kolejną porażką. Jaką zaś decyzję może jeszcze podjąć będąc trzydzieści lat starszym? „Chyba minęły już moje najlepsze lata” – mówi jeszcze przed czterdziestką. Opuszczony i wściekły sześćdziesięciodziewięciolatek nie znajduje już słów, żeby wyrazić to uczucie: „Nic do powiedzenia! Nic!” – krzyczy w końcu.
O tym, jak szerokie pole dla interpretacji pozostawia ta (zdawałoby się – nieskomplikowana!) sztuka, słuchacze mogli przekonać się, porównując fragmenty trzech spektakli. W pierwszym z nich w rolę Krappa wcielił się irlandzki aktor Patrick Magee – jest to wersja poniekąd „kanoniczna”, Beckett bowiem napisał swoją sztukę z myślą o tym aktorze (jej roboczy tytuł brzmiał skądinąd „Monolog Magee”). Celtyckiej pobudliwości, z jaką Magee odtworzył tę rolę, ustąpiła jednak miejsca namacalnej rozpaczy w niemieckojęzycznym spektaklu, wyreżyserowanym przez samego Becketta. W trzeciej z prezentowanych inscenizacji, zrealizowanej przez Liberę na krótko przed śmiercią Becketta, angielski aktor David Warrilow balansuje już na krawędzi apoplektycznej furii.
Twórczość Becketta, jak przekonywał Libera, to sztuka chaosu i wątpliwości, a „Ostatnia taśma” nie jest na tym tle wyjątkiem. Nic więc dziwnego, że po zakończeniu odczytu publiczność żywo włączyła się do dyskusji nad zaprezentowaną właśnie sztuką i spuścizną Irlandczyka, jego myślą i światopoglądem. Libera nie podjął się jednak zadania wyjaśnienia wszystkich tych wątpliwości, nie przyjął funkcji przewodnika po tym chaosie, określając się jedynie mianem „akuszera myśli Becketta”. Bronił jednak autora przed zarzutem o nihilizm, wskazując na katartyczną funkcję jego utworów. Dodał również, że Beckett „głęboko wierzył w formę”, a choć stracił wiarę w młodym wieku, nigdy nie przestał być człowiekiem na swój sposób religijnym.
Spotkanie poświęcone „Ostatniej taśmie” to pierwsze z trzech zaplanowanych seminariów „beckettowskich”. Już 7 czerwca serdecznie zapraszamy Państwa na kolejne spotkanie z Antonim Liberą, podczas którego usłyszeć będzie można fragmenty sztuki „Wtedy gdy”.
Spotkanie odbyło się przy dofinansowaniu Narodowego Centrum Kultury w ramach programu Kultura – Interwencje.
Relację opracował Mikołaj Rajkowski
Foto: Jacek Łagowski