Jakie jest miejsce sztuki w życiu Kościoła, a tym samym w teologii? Jak głęboko sięga związek rozumu i piękna w chrześcijańskim myśleniu i poznaniu? O tym rozmawialiśmy w poniedziałek, 6 marca, w trakcie prelekcji zatytułowanej „Ratzinger i sztuka. Benedykta XVI estetyka teologiczna”, wygłoszonej przez ks. Jerzego Szymika. Był to trzeci z cyklu wykładów organizowanych w ramach projektu „Namalować katolicyzm od nowa”, poświęconych związkom teologii, sztuki i filozofii.
Opowiadając o swojej duchowej biografii, zwłaszcza o odkrywaniu powołania, Joseph Ratzinger mówił często o „odnalezieniu Boga w pięknie i tajemnicy starej liturgii rzymskokatolickiej”. Aspekt estetyczny miał na niego przemożny wpływ, bo przeżył dzięki niemu prawdziwy kontakt z Bogiem. Tam, gdzie jest Prawda i Bóg, tam zawsze pojawia się nadwyżka piękna. Jakie jest zatem miejsce sztuki w życiu Kościoła? Jak głęboko sięga związek rozumu i piękna we wnętrzu teologii? Czy są istotnie od siebie zależne, czy też mogą funkcjonować od siebie niezależnie? Czy w teologii jest możliwa „piękna nierozumność” lub „nierozumne piękno”?
Stanowisko Josepha Ratzingera jest w tym zakresie radykalne. Mówi on, że „teolog niekochający sztuki, poezji, muzyki, natury może być niebezpieczny. Tu bowiem ślepota i głuchota na piękno nie jest sprawą drugorzędną, lecz może odcisnąć także piętno na jego teologii”. Teologia obojętna na piękno jest teologią barbarzyńską. Innym zjawiskiem jest deprecjacja i nieufność wobec piękna, przejawiana przez niektórych teologów, lękających się irracjonalizmu i estetyzmu, opowiadających się za teologią możliwie ścisłą, wolnej od zaciemniającej metafory. Z drugiej strony, zagrożeniem jest również emancypacja piękna i pozbawienie go jakichkolwiek podstaw ontycznych, egzystencjalnych czy etycznych.
Teolog niekochający sztuki, poezji, muzyki, natury może być niebezpieczny
Wzorem dla wielu tez Ratzingera było wczesne chrześcijaństwo, które dokonywało chrystologicznej transpozycji Starego Testamentu i kultury antycznej. Cytował często wiersz Paulina z Noli: „dla mnie jedyną sztuką jest wiara, a Chrystus – poezją”. Tekst, który skupia najważniejsze intuicje Josepha Ratzingera, nosi tytuł „Zraniony strzałą piękna. Krzyż i nowa estetyka wiary”. Rozważa w nim Psalm 45, który Kościół interpretuje jako traktujący o Chrystusie, a ściślej – o dwóch antyfonach, którymi psalm ten jest opatrzony w zależności od okresu liturgicznego. W okresie zwykłym antyfona mówi o bohaterze psalmu jako o „najpiękniejszym spośród synów ludzkich”, w Poniedziałek Wielkiego Tygodnia zaś – że „nie ma on wdzięku ani blasku”. Jak to rozumieć? Ma więc Chrystus wdzięk, czy też wdzięku nie ma? W tym miejscu, zdaniem Ratzingera, dochodzi do dramatycznego zakwestionowania greckiego rozumienia piękna. Trzeba więc piękna doświadczyć w inny sposób – piękna, które obejmuje ból, okaleczenie, mrok śmierci, skoro już sam fakt Wcielenia jest przysłonięciem piękna, ogołoceniem boskiego wdzięku. Istotą nowej estetyki i kluczem do jej zrozumienia jest miłość. Miłość, która godzi się na oszpecenie – i w tym mieści się najwyższa synteza Piękna i Prawdy. Zgoda na miłość jest zarazem zgodą na zranienie. Nie ma nic piękniejszego od gotowej cierpieć Miłości. W tym zawiera się sens osoby i dzieła Jezusa Chrystusa. Piękno w myśli Ratzingera jest najwyższą formą poznania, gdyż poprzez piękno człowiek zostaje dotknięty prawdą w całej jej wielkości.
Zachęcamy do obejrzenia pełnej transmisji z wykładu oraz śledzenia informacji o przyszłych prelekcjach, które będą organizowane w ramach projektu „Namalować katolicyzm od nowa”.
Zdjęcia: Jacek Łagowski