Antonina Karpowicz-Zbińkowska: The Clerks Group & Edward Wickham, „In Memoria”

Najważniejszą chyba cechą muzyki Josquina jest znalezienie złotego środka pomiędzy z jednej strony wybitnie spekulatywnymi i wyszukanymi technikami kompozytorskimi, a emocjonalnością języka muzycznego, podporządkowanemu treściom zawartym w tekście – pisze Antonina Karpowicz-Zbińkowska w cyklu „Perły muzyki dawnej”.

Listopad jest miesiącem, w którym Kościół szczególnie wspomina i ogarnia swoją modlitwą wszystkich wiernych zmarłych. Niech mi zatem będzie wolno zaprezentować tym razem płytę zespołu The Clerks Group pt. In Memoria, która jest składanką utworów związanych ze wspomnieniem zmarłych. Otwierają ją i zamykają oczywiście fragmenty chorałowego oficjum za zmarłych Requiem aeternam. Natomiast część główną stanowią motety okolicznościowe, pisane przez kompozytorów ku wspomnieniu konkretnego zmarłego lub też stworzone z myślą o sobie samym, z przeznaczeniem do wykonywania w nabożeństwie za własną duszę.

Mamy tu zatem utwory Johannesa Ockeghema (ok.1410-1497), Jacoba Obrechta (ok. 1457-1505), Josquina des Pres (ok. 1450-1521), Heinricha Isaaca (ok.1450-1517) i Pierre’a de la Rue (ok. 1460-1518), a także anonimowe XV-wieczne kompozycje angielskie.

Dlaczego jednak na płytę tę trafiła antyfona Dufaya Ave Regina caelorum? Przecież nie jest to odpowiednia antyfona maryjna na ten okres liturgiczny, ani sama nie jest związana z w sposób szczególny ze wspomnieniem zmarłych. Otóż jest to ta sama antyfona maryjna (zwana też Ave Regina caelorum III), w którą Dufay wplótł modlitwę za własną duszę: „Miserere tui labentis Dufay” oraz: „Miserere, miserere supplicanti Dufay”. Na tym fragmencie własnego opracowania tej antyfony Dufay oparł zresztą melodię Agnus Dei ze Mszy Ave Regina caelorum. Interpretacja tej antyfony Dufaya, którą możemy tu usłyszeć, jest wyjątkowo wyrazista, zupełnie bez płaskiego brzmienia, mimo iż zespół ten śpiewa na sposób angielski, czyli maksymalnie stapiając w jedno barwy głosów śpiewaków. Słychać jednocześnie doskonale w tym nagraniu wewnętrzną konstrukcję utworu. Bardzo lubię, gdy da się wyodrębnić słuchem co dzieje się w głosach środkowych, tak właśnie jest w tym wypadku.

Wyjątkowo zgrabna i elegancka jest też interpretacja utworu Ockeghema, napisana na śmierć jego nauczyciela, sławnego kompozytora Gilles’a Binchois - Déploration de la mort de Binchois znanego też pod tytułem Mort Tu As Navré. Utwór ten, jako lament, ma goryczkowaty posmak, nadaje mu tego posmaku oczywiście chromatyka. W interpretacji zespołu Graindelavoix został niemiłosiernie rozciągnięty, przez co brzmiał wyjątkowo żałościwie i jękliwie. Tutaj został wykonany sucho i dość szybko, a zarazem w jakiś sposób intymnie.

A to z kolei lament na śmierć Ockeghema autorstwa Josquina des Pres, Déploration sur la mort de Johannes Ockeghem, znany również pod tytułem Nymphes des bois. Jako cantus firmus Josquin użył tutaj melodii Requiem aeternam. To utwór najeżony chromatyką i naśladujący styl kontrapunktu Ockeghema, a więc z podobną goryczką w odbiorze. Jednak dzięki zwartości wykonania i słodyczy, zwłaszcza altowego głosu, nie jest męczący jak wiele innych wykonań.

A oto przepiękny motet okolicznościowy Jacoba Obrechta Mille quingentus, napisany na śmierć ojca kompozytora. Jako cantus firmus został w nim użyty introit Reqiuem aeternam. Mała próbka mistrzowskiego kontrapunktu Obrechta, w przeciwieństwie do lamentów Ockeghema i Josquina – nie epatuje ten utwór jękliwością i płaczliwością, wręcz przeciwnie, jest to utwór pogodny, pełen chrześcijańskiej nadziei.

I wreszcie sławny motet Josquina des Pres Pater noster / Ave Maria. W swoim testamencie Josquin ufundował wieczyste wypominki w intencji swojej duszy, polegały one na odmawianiu Salve Regina podczas wszystkich świąt maryjnych i we wszystkie soboty roku oraz na śpiewaniu przed jego domem podczas uroczystych procesji jego własnej kompozycji – tego właśnie 6-głosowego motetu Pater noster / Ave Maria. 

Najważniejszą chyba cechą muzyki Josquina jest znalezienie złotego środka pomiędzy z jednej strony wybitnie spekulatywnymi i wyszukanymi technikami kompozytorskimi, a emocjonalnością języka muzycznego, podporządkowanemu treściom zawartym w tekście. Właśnie ta ostatnia cecha, czyli podporządkowanie muzyki słowu, była tym ideałem, do którego dążył i o którym marzył Luter. Jednak to praktyczne podejście do muzyki Josquina (wszak sam był śpiewakiem), zadecydowało o tym, że z jednej strony była to muzyka wyszukana pod względem formalnym, a z drugiej strony bardzo plastyczna i wyrazista, a jednocześnie dostosowana do idiomu wokalnego. 

Podkreślanie wagi słów Josquin osiągał m.in. przez potraktowanie niemal każdego wersetu inną techniką kompozytorską i kontrasty pomiędzy nimi. Sąsiadują więc tu odcinki ściśle imitowane z odcinkami akordowymi. Innym sposobem na operowanie kontrastami było zmienianie wolumenu, raz więc są tutaj fragmenty tutti, a raz fragmenty duetowe. Josquin to mistrz muzycznej architektoniki, cała konstrukcja muzyczna nabiera u niego niezwykłej klarowności i lekkości, w przeciwieństwie do dotychczas wypracowanych metod polifonii ściśle linearnej.

Tak jest też w przypadku tego wyjątkowo pięknego motetu, w którym fragmenty homofoniczne, z sylabizowanym wyraźnie tekstem, mieszają się z fragmentami o gęstym kontrapunkcie.

Całość nagrania można znaleźć pod tym linkiem.

Belka Tygodnik 9