Płyta „La Magdalene”, zawierająca muzykę związaną z kultem św. Marii Magdaleny, zwraca przede wszystkim uwagę kwestiami warsztatowym – pisze Antonina Karpowicz-Zbińkowska w cyklu „Perły muzyki dawnej”.
Długo nosiłam się z myślą o napisaniu o płycie zespołu Graindelavoix La Magdalene, jest to zadanie o tyle trudne, że najciekawsze utwory z tej płyty nie są dostępne na Youtube, nie mogę zatem ich w ramach tego tekstu zaprezentować. Jednak nawet te utwory, które są dostępne, wprawiają w zdumienie i zachwyt. Jest to chyba najlepsza płyta tego zespołu. W innym miejscu pisałam już o innej ich płycie, mianowicie o płycie Cecus, na której znaleźć można twórczość renesansowego kompozytora Alexandra Agricoli.
Płyta La Magdalene, zawierająca muzykę związaną z kultem św. Marii Magdaleny, zwraca przede wszystkim uwagę kwestiami warsztatowymi. Postanowiłam poprzestać na zaprezentowaniu tylko dwóch dostępnych nagrań z częściami mszalnymi ze Mszy o św. Marii Magdalenie, Kyrie i Credo, autorstwa Nicolasa Championa (ok.1475-1533), mało znanego współcześnie kompozytora z generacji współczesnej Josquinowi des Pres. Jako ciekawostkę proponuję obejrzenie filmiku nagranego podczas próby, gdy zespół śpiewa fragment Credo z tej mszy.
Ponad wszystkie głosy wybija się zaś głos genialnego śpiewaka o niezwykle szerokiej skali i wielkiej sile głosu – Mariusa Petersona, który cudownie ciągnie partię tenorową
Właśnie to wykonanie podczas próby, a więc „robocze”, prowizoryczne, bez dopracowania przez dźwiękowców, daje pojęcie o klasie tego zespołu. Śpiewają tak, że aż zatyka. Później dopiero należy posłuchać tego samego Credo już po obróbce dokonanej przez techników dźwięku. Okazuje się, że to wykonanie bez obróbki technicznej wcale wiele nie ustępuje efektowi uzyskanemu na płycie, wręcz przeciwnie, bije z niego tym większy ogień.
Ponad wszystkie głosy wybija się zaś głos genialnego śpiewaka o niezwykle szerokiej skali i wielkiej sile głosu – Mariusa Petersona, który cudownie ciągnie partię tenorową. Pamiętam, że podczas transmisji radiowej z koncertu tego zespołu, dźwiękowcy mieli z Petersonem prawdziwy problem, bo gdy tylko zaczynał śpiewać, to cała aparatura niemalże padała, musieli natychmiast wyciszać jego głos, bo on autentycznie zagłuszał pozostałe głosy.
Jednak szczególnie charakterystyczny jest dla zespołu Graindelavoix rys postmodernistyczny. Widoczne jest to szczególnie w przypadku płyty La Magdalene, której motywem przewodnim jest fascynacja pomieszaniem sacrum i profanum, św. Maria Magdalena jest przecież, zwłaszcza dla współczesnych, symbolem tego pomieszania. Na płycie tej obok mszy ku jej czci, znajdziemy także całkiem świeckie chansons ze szkoły paryskiej.
Kolejny element postmodernistyczny w wykonaniach Graindelavoix, to łamanie jedności kręgu kulturowego. To jest niemalże znak rozpoznawczy ich brzmienia: każdy z wykonawców reprezentuje inną tradycję wykonawczą, inne korzenie kulturowe. Acz przyznać im trzeba, że właśnie to stanowi o oryginalności i niezwykłej świeżości brzmienia.
Wreszcie stosunek do sacrum, polegający na wyjęciu utworów sakralnych z religijnego kontekstu (co zresztą jest charakterystyczne dla całego współczesnego nurtu wykonawstwa muzyki dawnej) i wykonywania ich poza tym naturalnym środowiskiem, jakim jest liturgia, jako sposób na dotarcie do istoty tej muzyki, to również element postmodernistyczny w działalności artystycznej tego zespołu.
Aby oddać sprawiedliwość należy jednak dodać, że, pomimo tych kontrowersji, zespół Graindelavoix, kierowany przez Björna Schmelzera, to obecnie chyba najciekawszy zespół wykonujący muzykę dawną.
Antonina Karpowicz-Zbińkowska