Gdy Tomasz Mann bywał proszony o wskazanie „numeru 1” współczesnej literatury (czyli przełomu XIX i XX wieku), wymieniał Josepha Conrada – pisze Antoni Libera po Warszawskim Festiwalu Conradowskim
Conrada nie ma potrzeby reklamować, bo to jeden z najwybitniejszych pisarzy minionego wieku. Warto może jednak przypomnieć, że właśnie za takiego uważał go Tomasz Mann. W każdym razie, gdy proszony bywał o wskazanie „numeru 1” współczesnej literatury (czyli przełomu XIX i XX wieku), wymieniał właśnie Conrada. Niektórzy podchodzili wprawdzie do z tej deklaracji z pewną rezerwą, bo uważali, że Mann traktując za najważniejszego samego siebie, rekomendował Conrada z dozą życzliwej ironii. Niemniej, jeśli nawet był w tym element gry, to jednak jej wydźwięk i tak jest znaczący i pozytywny.
„Warszawski Festiwal Conradowski” uważam za bardzo ważną formę uczenia rocznicy urodziny pisarza
Oczywiście co innego reklamowanie, a co innego organizacja takich lub innych imprez intelektualnych mających na celu ciągłe przypominanie i rozważanie dzieł Conrada. To zawsze jest potrzebne i pożyteczne. Na tym polega żywotność i ciągłość kultury.
Dla polskiej kultury jest rzeczą nie do przecenienia, że – obok Jana Potockiego, autora Pamiętnika znalezionego w Saragossie napisanego po francusku – istnieje inny pisarz pochodzący z Polski, który opuszczając kraj w wieku 17 lat nie znał angielskiego, a jednak do tego stopnia go opanował, że stał się nie tylko jednym z klasyków literatury brytyjskiej, ale wzorem angielskiego stylisty.
Organizowany przez Teologię Polityczną cykl spotkań wokół osoby i twórczości Conrada pod nazwą „Warszawski Festiwal Conradowski”, w którym miałem przyjemność wziąć udział, uważam za bardzo ważną formą uczczenia 160. rocznicy urodzin tego wspaniałego pisarza.
Antoni Libera uczestniczył w debacie poprzedzającej film „Tajny Agent”