Cichocki afirmuje obecność Południa w polskiej kulturze, a poprzez oryginalne rozważania na tematy fundamentalne postuluje reorientację współczesnego myślenia o miejscu Polski w Europie i o strategicznych założeniach, na jakich powinna się opierać nasza polityka europejska – pisze Andrzej Waśko w recenzji książki Marka Cichockiego na łamach dwumiesięcznika „Arcana”.
„Teksty o polskiej kulturze i historii”, które Marek A. Cichocki zebrał w książce pod tytułem Północ i Południe, wydanej w ubiegłym przez Teologię Polityczną, można potraktować jako znakomity wstęp do pogłębionej refleksji nad charakterem polskiej tradycji w możliwie najszerszym ujęciu. Cichocki proponuje nam rozważania geokulturowe (termin Krzysztofa Dybciaka) na ten temat, polemizując z tezą, że Polska w sensie kulturowym leży między Wschodem a Zachodem i głosząc pogląd, że Polacy poprzez to co kształtowało ich na przestrzeni tysiąca lat są raczej narodem południowym na Północy. Oznacza to, że dla zrozumienia Polski ważniejsza jest religia katolicka i cywilizacja łacińska przyjęta z Rzymu oraz trwający od czasów średniowiecza ruch idei, ludzi i form poprzez dzielącą Europę linię Alp oraz dawną granicę imperium rzymskiego, niż nowożytny paradygmat modernizacji, w którym transmisja wartości i wzorów przebiegała, poczynając od końca XVII wieku po szlaku wiodącym z Europy Północno-Zachodniej (Anglia, Holandia, Niemcy) na euroazjatycki Wschód.
Cichocki proponuje nam rozważania geokulturowe, polemizując z tezą, że Polska w sensie kulturowym leży między Wschodem a Zachodem i głosząc pogląd, że Polacy są raczej narodem południowym na Północy
Teza Cichockiego nie jest nowa. Łaciński charakter kultury polskiej akcentowano wielokrotnie w XX wieku w kontekście naszych zmagań z germanizacją i Rosją (zarówno prawosławną jak i bolszewicką). Oczywistym jest też, że w dziejach polskiego Kościoła wszystkie drogi zawsze prowadziły do Rzymu, czemu towarzyszyły przez stulecia intensywne kontakty i wpływy kulturowe włoskie w naszej literaturze, myśli politycznej, architekturze, sztuce, modzie i jadłospisie. Śródziemnomorski (czerpiący nie tylko z chrześcijaństwa ale i z literatury antyku) charakter polskiego dziedzictwa akcentowali też w XX wieku liczni i znakomici pisarze nurtu neoklasycznego. Cichocki również afirmuje obecność Południa w polskiej kulturze, a poprzez oryginalne rozważania na tematy fundamentalne postuluje reorientację współczesnego myślenia o miejscu Polski w Europie i o strategicznych założeniach, na jakich powinna się opierać nasza polityka europejska. Książka nie mówi o tym bezpośrednio, wnioski aktualne pozostawia w polu niedopowiedzianych do końca sugestii, ale myślenie czytelnika ukierunkowuje w sposób nie pozostawiający wątpliwości – na Południe.
Kolebką Europy są czasy wędrówki ludów i średniowiecze, kiedy to poprzez chrystianizację plemion barbarzyńskich (germańskich, celtyckich, słowiańskich i in.) chaotyczna i pozbawiona sensu wegetacja mas ludzkich Północy została skierowana ku Dobru, o którym nauczała Ewangelia i według którego żyły wspólnoty chrześcijańskie na dawnych terenach rzymskich. Południe – zdaniem autora – nadało nam formę. W kategoriach filozoficznych Cichocki, powołując się na Wyznania św. Augustyna, interpretuje chrystianizację europejskiego barbaricum jako nadanie formy bezkształtnej „materii”, którą reprezentowały pogańskie ludy Północy. Zasadniczym problemem cywilizacji europejskiej jest więc kwestia formy. Forma jest podstawową wartością cywilizacyjną — co oznacza, że idąc za autorem Północy i Południa oddalamy się bezpowrotnie od gombrowiczowskiej „walki z formą”, która (obok „końca paradygmatu romantycznego”) kształtowała oficjalny nurt literatury III RP. Wyjście z tego nurtu – w którym tkwi jeszcze większość naszej humanistyki akademickiej – pozwala zastąpić jałową dyskusję o nowoczesności pytaniem o historycznie ukształtowaną formę kultury polskiej, formę, która tak bardzo drażni naszych „nowoczesnych”.
Kadłubek latynizował obraz polskich dziejów i przenosił na grunt polski pochodzące z literatury rzymskiej wzorce literackie dwunastowiecznej historiografii europejskiej
Autor Północy i Południa odpowiada na to pytanie w formie kilku autonomicznych ale powiązanych jedną nicią szkiców. Pierwszy z nich poświęcony jest Kronice polskiej Wincentego Kadłubka, którą – zdaniem Cichockiego – należy czytać nie jako źródło historyczne, ale jako sui generis traktat polityczny. Jak wiadomo, dzieje bajeczne Polski przedchrześcijańskiej, które przedstawił Kadłubek, zostały w oświeceniu wyśmiane i słusznie odrzucone. Ale coś pozytywnego i trwałego można widzieć zarówno w tym, że snując fantazje o walkach Polaków z Rzymianami Kadłubek latynizował obraz polskich dziejów i przenosił na grunt polski pochodzące z literatury rzymskiej wzorce literackie dwunastowiecznej historiografii europejskiej. Jeszcze ważniejsze i również rzutujące w przyszłość było opowiedzenie się przez Kadłubka po stronie racji św. Stanisława w sporze z Bolesławem Śmiałym oraz zawarte w Kronice interpretacje konfliktów Bolesława Krzywoustego ze Zbigniewem tudzież opis różnych postaw synów Krzywoustego, w czym autor Północy i Południa idzie po śladach Jarosława Iwaszkiewicza jako autora Czerwonych tarcz (1932).
W kolejnym rozdziale, poświęconym upadkowi cesarstwa zachodnio-rzymskiego, Cichocki odwołuje się z kolei do utworów Teodora Parnickiego. Patrzenie na historię przez pryzmat literatury o wybitnie historiozoficznym charakterze pozwala na aktualizację tematu w kontekście współczesnego kryzysu czy też współczesnego upadku cywilizacji zachodniej. Tu szczególnie cenne i korespondujące z realiami współczesnymi jest podjęcie za Parnickim obserwacji, że napływowi barbarzyńców na tereny Cesarstwa Rzymskiego towarzyszyła postępująca z pokolenia na pokolenie „wewnętrzna barbaryzacja” obywateli rzymskich. Jakże to koresponduje z obrazem współczesnego Zachodu, po obu stronach Atlantyku, którzy w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat przejmuje od ludów, które podbił i sprowadził na swoje terytorium, różnego rodzaju elementy kulturowe – od muzyki Czarnych po religię islamu. Obraz ziemi jałowej, jaką staje się w wyniku dechrystianizacji dusza współczesnego człowieka Północy Cichocki każę nam kontemplować na szerokim tle tego, co niegdyś już zdarzyło się na Południu. Tyle tylko, że o Południe ulegając nam, barbarzyńcom, nie zdechrystianizowało się, a wręcz przeciwnie – nadało nam formę. Ta forma dzisiaj się kruszy, ale niegdyś, w średniowieczu, to ona właśnie pozwoliła nam się wydobyć ze stanu barbarzyństwa.
Z Południa – twierdzi Cichocki – pochodzi przyrodzona Polakom forma ustroju politycznego: szlachecki republikanizm
Z Południa – twierdzi Cichocki – pochodzi też przyrodzona Polakom forma ustroju politycznego: szlachecki republikanizm, co jest tematem rozdziału poświęconego życiu i polityce Jana Zamoyskiego (Czarny kanclerz). Jak we wcześniejszej interpretacji kroniki Wincentego Kadłubka można zauważyć zgodny dialog z poglądami Andrzeja Nowaka z jego powstającej aktualnie Historii Polski, tak w opowieść o Zamoyskim wydaje się dyskretną, ale i stanowczą polemiką z Samuelem Zborowskim Jarosława Marka Rymkiewicza. Zamoyskiego widzi bowiem Cichocki inaczej – jako wychowanka i rektora uniwersytetu w Padwie, który kulturę polityczną Włoch renesansowych, a zwłaszcza Republiki Weneckiej, miał przed oczami, kiedy tworzył zręby demokracji szlacheckiej u kresu panowania Jagiellonów i epoce pierwszych królów elekcyjnych. Forma rzymska weszła wówczas w reakcję syntezy z postulatami i energią ruchu egzekucyjnego angażującego szerokie masy aktywnej politycznie szlachty, co nadało Polsce ustrój mieszany: monarchii, która nie miała być absolutystyczna i rzeczpospolitej, która w zamyśle nie miała być oligarchiczna (choć potem taką się stała). Obraz narodzin polskiego republikanizmu w II połowie XVI stulecia nie odpowiada tu poglądom Juliusza Słowackiego (i J. M. Rymkiewicza), ale wydaje się bliższy źródłom historycznym i oczywiście koresponduje z główną tezą książki, że forma polska wywodzi się z Południa.
Uzupełnieniem części wywodów, która pozytywnie to ilustruje są dwa rozdziały końcowe ukazujące obcość Polski wobec modeli życia reprezentowanych przez sąsiadujące z nami Wschód – czyli Rosję i Zachód – czyli Niemcy. Znowu powraca tu eseistyczna metoda interpretacji wybranych tekstów literackich jako soczewki, w której ta szeroka problematyka się skupia. Rosja jest dla Polski granicą, jako ziemia niedających się wyegzorcyzmować demonów, co Cichocki ilustruje w szkicu Smoleńsk – ziemia przeklęta, do którego odskocznią jest interpretacja opowiadania Iwaszkiewicza o egzorcyzmach i demonach Matka Joanna od Aniołów. Akcja tego opowiadania, napisanego pod koniec II wojny światowej, która rozgrywa się w XVII wieku, umieszczona została przez Iwaszkiewicza na ziemi smoleńskiej, jak sugeruje Cichocki w związku z ujawnioną wówczas przez Niemców sprawą Katynia. W tym kontekście interpretacja rozważań Iwaszkiewicza o Złu, zwłaszcza po 10 kwietnia 2010 roku, wygląda na coś więcej niż tylko na wiązkę efektownych metafor. Równie pesymistyczna a tylko nieco mniej „metafizyczna” w założeniach i stylu jest ocena relacji między Polską a Niemcami, którą Cichocki rozwija w oparciu o studium Juliana Klaczki Niemieccy hegemoni. W całej książce ten szkic wydaje mi się najlepszy, choć i najbardziej osobisty, mimo że ubrany w obiektywną formę analizy cudzego studium. W istocie autor Północy i Południa okazuje się mistrzem aktualizacji historycznej i daje piękny wzór hermeneutyki kultury jako sztuki odczytywania na nowo starych tekstów. Można by się co prawda zżymać na brak w książce przypisów czy choćby orientacyjnej bibliografii wykorzystanych źródeł i opracowań, bo w tej bardzo bogatej informacyjnie i interpretacyjnie syntezie nie zawsze można się zorientować, za kim autor podąża i z kim polemizuje, ale to już rzecz do uzupełnienia w przyszłości. Byłoby bowiem dobrze, żeby ta książka stała się zaczynem większej debaty politycznej i wstępem do nowych badań nad zagadnieniami, które zostały w niej zarysowane, a które wykraczają też poza jej ramy. Uważam, że taka debata jest wręcz konieczna.
Marek A. Cichocki, Północ i Południe. Teksty o polskiej kulturze i historii, Teologia Polityczna, Warszawa 2018, s. 343.