Czechy są krajem paradoksów. Z jednej strony są tutaj silne postawy antykościelne, a z drugiej – przywracamy na swoje miejsce w centrum Pragi barokową Kolumnę Mariacką. Jeśli chodzi o inspirację religią, znajdziemy ją w filmach, w twórczości muzycznej, w wielu współczesnych wystawach. Często jednak obecna jest w sposób ukryty, nie pojawia się deklaratywnie, pierwszoplanowo – mówi Miloš Doležal w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Tradycja – Nowoczesność – Konserwatyzm. Czeska perspektywa”.
Karol Grabias (Teologia Polityczna): Obraz Czechów i literatury czeskiej w Polsce zdominowany jest przez twórczość takich artystów jak Jaroslav Hašek czy Bohumil Hrabal. Polacy zazwyczaj lubią swoich sąsiadów, których uważają za poczciwych, nie skłonnych do wojaczki miłośników piwa, barów i surrealistycznych historii. Czy jednak nasz wizerunek Czechów nie jest niekompletny i nie brakuje mu głębi?
Miloš Doležal (czeski poeta, pisarz i publicysta): Z odrobiną przesady można byłoby powiedzieć, że jedna czwarta, czy nawet połowa Czechów – przede wszystkim na południowych Morawach, gdzie uprawia się winorośl – to miłośnicy wina, piwniczek serwujących wino i dadaistycznego humoru. Mimo to właśnie piwo, gospoda i żywe dyskusje towarzyskie przy stole stanowią istotny składnik czeskiej (a ściślej mówiąc: środkowoeuropejskiej) kultury i życia społecznego, czemu nie sposób zaprzeczyć.
Oczywiście – wszystko to podlega uproszczonym poglądom i stereotypom, ożywianym bądź przez media, bądź przez powierzchowne teksty popularnego polskiego reportera Mariusza Szczygła. O ile wiem z własnego doświadczenia, to także w Polsce osoby zainteresowane czeską kulturą są zaskoczone, kiedy rozmawiam z nimi o latach międzywojennych (1918-1939), stanowiących jeden ze szczytowych okresów czeskiej, czy europejskiej kultury w ogóle. Przykładem są tacy pisarze, jak Jan Čep, Jaroslav Durych, Jakub Deml, Alfred Fuchs, Johannes Urzidil, szereg wydawnictw (spośród nich wymieńmy Dobré dílo Josefa Floriana w Starej Říši, edytora, który współpracował z czołowymi czeskimi i europejskimi malarzami i wydawał literaturę francuską, niemiecką, rosyjską i polską, od autorów żydowskich po katolickich); poeci Jan Zahradníček, Bohuslav Reynek, Vladimír Holan, rozliczne czasopisma i magazyny literackie i teologiczne, ośrodki odnowy duchowej, parafie akademickie, tłumacze i księża. To wszystko stanowi fragment bogatego życia duchowego ziemi czesko-morawskiej. Wielu spośród tu wymienionych potwierdziło później swoją postawę w komunistycznych więzieniach i obozach pracy przymusowej. W latach 1968 – 1980 do ich dorobku nawiązywało antykomunistyczne podziemie chrześcijańskie, reprezentowane m. in. przez filozofa i tłumacza Jiříego Němca, poetę Ivana Martina Jirousa (czterokrotnie więzionego przez reżim Husaka, w sumie prawie dziewięć lat), teologa Josefa Zvěřinę, muzyków z zespołów Plastic People of the Universe i DG307. Nawiasem mówiąc, wielu z nich utrzymywało ścisłe kontakty z polskimi autorami i wydawnictwami drugiego obiegu. W dodatku ich działania odbywały się w duchu ekumenicznym, przy wyraźnym zaangażowaniu aktywnych teologów i artystów ewangelickich (Ladislav Hejdánek, Svatopluk Karásek i in.). Także dziś widzę wokół siebie – jeśli idzie o literaturę i sztukę – szereg wybitnych osobistości (reżyserów filmowych, malarzy, artystów teatralnych), przyznających się do chrześcijaństwa jako źródła swojego życia. W końcu nawet u Hrabala czy Václava Havla znaleźlibyśmy ważne inklinacje w kierunku duchowości. Chcę przez to powiedzieć, że w czeskiej literaturze XX wieku istnieje głęboka warstwa kultury chrześcijańskiej, o której w Polsce mało się wie.
Rzadko myślimy, że doświadczenia koszmaru II wojny światowej i komunizmu podzieliły także naród czeski. Jak wpłynęło to na tożsamość kulturową Czechów? Czy kultywowanie pamięci męczeńskiej jest również ważnym elementem czeskiej pamięci?
Oba te kataklizmy w sposób istotny wpłynęły na naszą tożsamość. Utraciliśmy nasze elity, a Praga swój wyjątkowy, potrójny, czesko-niemiecko-żydowski wymiar duchowo-kulturowy. Najpierw Niemcy wymordowali naszych patriotów i Żydów, a po wojnie z kolei my wywieźliśmy dwa i pół miliona Niemców sudeckich; po komunistycznym puczu (luty 1948 r.) sami wymordowaliśmy i zdziesiątkowaliśmy pozostałe elity; doliczmy do tego kilka fal emigracyjnych (zwłaszcza po inwazji wojsk Układu Warszawskiego w roku 1968 r.). I na koniec odłączyliśmy się jeszcze od Słowacji. Kto więc pozostał? To sprawia, że dzisiaj odczuwamy szczególnie mocną potrzebę inspirujących postaci i zdarzeń z przeszłości. Mam wrażenie, że dopiero w ostatnich dwudziestu, dwudziestu pięciu latach odkrywamy swoje skarby – bohaterów z czasu drugiej wojny i okresu komunizmu – w nowym, nieobciążonym ideologicznie kontekście. Powstają o nich filmy, książki, komiksy, przedstawienia teatralne; czy będzie to działaczka polityczna Milada Horáková, zamordowana przez komunistów, czy nasi lotnicy z bitwy o Anglię, Jan Palach, czy ksiądz Josef Toufar, zamęczony przez funkcjonariuszy bezpieki (StB). Jestem, by tak rzec, związany z jego losem i obserwuję, jak jego historia, siedemdziesiąt lat po śmierci tego kapłana, rezonuje w czeskim społeczeństwie, inspiruje artystów, a on staje się duchowym przewodnikiem dla wielu ludzi. Ciekawe, że wówczas, przed siedemdziesięciu laty, parafia ks. Toufara była niewielka, liczyła zaledwie kilkaset osób, a dziś przyciąga tysiące zainteresowanych z różnych pokoleń. I to nie tylko katolików, ale także protestantów i – co szczególnie godne uwagi – wielu ludzi z kręgów niechrześcijańskich.
Tu samo nasuwa się pytanie o duchowy wymiar życia Czechów. Lubimy upraszczać i myśleć o Czechach jako o narodzie ateistów, obojętnym na sprawy ostateczne. Jeśli jednak przyjrzeć się bliżej, widać, że współczesna poezja czeska często czerpie inspiracje z religii...
Czechy są krajem paradoksów. Z jednej strony są tutaj silne postawy antykościelne, a z drugiej – przywracamy na swoje miejsce w centrum Pragi barokową Kolumnę Mariacką. Albo – ateiści u nas we własnym zakresie naprawiają zniszczone kościoły i kapliczki. Jeśli chodzi o inspirację religią, czy wydarzeniami biblijnymi – nie dzieje się to tylko w poezji, która jest jakimś „laboratorium” wrażliwości. Znajdziemy ją w filmach, w twórczości muzycznej, w wielu współczesnych wystawach. Często jednak obecna jest w sposób ukryty, nie pojawia się deklaratywnie, pierwszoplanowo. Myślę tu na przykład o noweli Národní třída (Aleja Narodowa) Jaroslava Rudiša, potem sfilmowanej, o jej bohaterze Vandamie, który mieszka na osiedlu, jest pijakiem, byłym narkomanem i ma za sobą także kryminalną przeszłość. W książce nie pada chyba ani jedno słowo o chrześcijaństwie, ale jest to bohater, który podświadomie broni ewangelicznych wartości, staje w obroni słabych przeciwko mocnym itd. Czesi od dawna mają problem z instytucjami, a z Kościołem katolickim w szczególności. Kiedy jednak obserwuję swoje otoczenie, jak zachowują się i postępują niektórzy niechrześcijanie, żywię wobec nich głęboki szacunek. Oczywiście, panuje tu również w kwestiach wiary i religii wielka niewiedza, są tu też ignoranci i głupcy, ale jednocześnie mogę stwierdzić, że Czechy są krajem, gdzie chrześcijaństwo obecne jest w ukryciu, w pewnej bojaźliwości i braku ostentacji. Nie lubimy wielkich gestów. W dodatku często pomagamy sobie ironią, na szczęście wyzwalającą ironią.
Czesi doświadczyli znacznie bardziej brutalnych prześladowań religijnych niż Polacy. Kościół Katolicki, znajdujący się poza bardzo wąskim obszarem kontrolowanym przez partie, w pewnym momencie stał się instytucją prawie nielegalną. Jak to wpłynęło na postrzeganie kościoła i katolicyzmu przez Czechów? Czy pamięć o tych przeżyciach wciąż kształtuje ich tożsamość?
Czeski Kościół Katolicki rzeczywiście biczowany był niemiłosiernie mocno, wręcz do żywej kości. Dziesiątki, a nawet setki skazanych na śmierć i torturowanych duchownych i świeckich, tysiące więzionych i internowanych, zlikwidowane zakony, klasztory splądrowane i zamienione na więzienia, zakłady psychiatryczne czy magazyny. Od roku 1948 istniał surowy nadzór nad Kościołami. Chrześcijanie aż do roku 1989 byli bezpardonowo szykanowani, dzieci z rodzin chrześcijańskich nie miały wstępu na studia, chrześcijanie wyrzucani byli z pracy itd. Na szczęście pojawiły się nowe drogi, powstały podziemne struktury, wspaniale działała chrześcijańska emigracja, a księża, którzy przeszli przez komunistyczne więzienia i twardą szkołę pracy fizycznej, byli znakomicie przygotowani do pracy w sekularyzowanym świecie. Rozmawiałem z wieloma, którzy przez taką szkołę przeszli – dawali dowody głębokiego doświadczenia, był to dla nich dosłownie uniwersytet, wyprzedzili niejako liczne postanowienia II Soboru Watykańskiego.
W czym?
W uwolnieniu się od urzędowości, w otwartości na świat, w spojrzeniu na złożoność małżeństwa i w ogóle kruchość ludzkiego życia. Był to niezmiernie bogaty wkład. Po roku 1989 wydawało się, że wkład ten zostanie przetworzony w wielką przychylność całego społeczeństwa. Naród i Kościół w tych pierwszych latach spotykały się. Tylko że dziś widzimy, iż Kościół wiele z tego żywego i życiodajnego dziedzictwa niestety zaprzepaścił. Z drugiej strony dzisiejsi Czesi-chrześcijanie, których jest garstka, nie są jedynie rutynowymi uczestnikami liturgii, ich chrześcijaństwo jest szczere, aktywne i niepatetyczne. A poza tym jest wielu duchownych, również innych wyznań, którzy biorą udział w debacie publicznej, piszą znakomite książki i są wiarygodni dla większości społeczeństwa. W końcu także ks. Josef Toufar, fizycznie dawno martwy, jest tego przykładem. Już w roku 1940 napisał w jednym z listów, że jest kapłanem dla wszystkich, bez politycznych podziałów i religijnych przekonań, nie tylko dla tych, którzy w niedzielę chodzą do kościoła.
Rozmawiał Karol Grabias
Tłumaczenie tekstu: Andrzej Babuchowski
Fot. Hakjosef, CC-BY-4.0
***
Zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie Forum Polsko-Czeskie 2020.
Publikacja wyraża jedynie poglądy autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!